1 sty 2014

6. Mhai

Minęło kilka lat, odkąd uciekła ze szponów bewzględnej demonicy czystej krwi - Omari Greenissy. Wskutek czarnej klątwy jej włosy pobielały, oczy zmieniły barwę na fioletową. Budowa ciała też przeszła przemiany - była szczuplejsza i wyższa. Nogi miała dłuższe i przyciągały za sobą wzrok wygłodniałych wrażeń facetów. Po prostu wydoroślała fizycznie.
Z jękiem przeciągnęła się, wcześniej drzemała na drzewie. Otworzyła fioletowe oczy, z niechęcią wybudzając się całkiem. Powiodła wzrokiem po drzewach, zaraz znajdując geparda niedaleko. Spał na drugim drzewie. Uśmiechnęła się lekko. Była jedną z nielicznych, która odnalazła siedlisko kotołaków w Australii. Zeskoczyła z drzewa, przemieniając się w czarną waderę. Na jej gęstym futrze widniały białe ślady jej dawnej siebie. Niegdyś złote ślepia poszarzały i to dosłownie. W ciągu kilku lat znacząco urosła i zdobyła dużo doświadczenia w dziczy. Nauczyła się wielu rzeczy także od kotów.
Hamis, idziemy dalej.
Widziała, jak gepard zwinnie zeskakuje z innego drzewa i zaraz do niej dołącza. Posłał je przyjacielskie spojrzenie. Hamis był dużo młodszy od Mhairi i to o dziesięć lat. Miał na karku piętnaście przeżytych wiosen. Jak na nastolatka był dość wysoki i chudy. Popielate włosy były nie do okiełznania, latały we wszystkie kierunki. Był uosobnieniem urwisa - wiecznie miał dobry humor, kochał płatać innym figle czy żartować sobie z innych.
Mhai, kiedy pójdziemy do twojego Towarzysza?
Drgnęła, słysząc jego pytanie. Jak on śmiał ruszać ten drażliwy temat?! To było jasne, że nie chciała wrócić do Damiena. Nie po tym, co jej zrobiono. Obnażyła kły i warknęła wściekle na geparda, który cofnął się o krok, przestraszony jej gniewem.
Ani mi się waż o tym mówić!
Po tych słowach ruszyła przed siebie. Z każdą chwilą jej bieg był coraz szybszy. Nie mogła wiedzieć, że pędziła w kierunku obozu Łowców... Przez tą niewiedzę wpadła w pułapkę. Zaskowyczała z bólu, święcona sól zaczęła palić jej ciało. Przewróciła się, nie mogąc się utrzymać na łapach. Minerał ten był trucizną dla demonicznej krwi. Tym odgłosem zwróciła na siebie ich uwagę.
Spojrzała z przerażeniem na Łowców. Wśród nich był ten, którego unikała przez siedem lat. Dlaczego Damien tutaj jest?! No dlaczego?! Ból - fizyczny i psychiczny - był nie do wytrzymania, długo nie pociągnęła. Straciła przytomność. Kto wie, co oni mogą z nią zrobić?
Hamis wystrzelił do przodu i zasłonił sobą wilczycę, sycząc wściekle oraz jeżąc się na całym ciele. Przemienił się w człowieka i spojrzał na nich uparcie.
- Zostawcie ją!
- Och? Wilczy demon? Cóż za niezwykły okaz! - Czarnowłosy mężczyzna spojrzał na ofiarę ich słonej pułapki ze znaczącym uśmiechem. - Damien, ty ją zabijesz.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz