14 paź 2015

8. Tajemnice Magii

Paręnaście dni temu był bal, który zakończył zimę. Od ostatniego krwistego ataku Cienia minęło sporo czasu. Po tym z jego strony zupełna cisza, jakby się szykował do czegoś większego. Tylko czego? Nie miał pojęcia. Chwila, cofnijmy się. Wiedział. Cień chciał przejąć władzę nad jego umysłem i ciałem.
Grunt, że chwilowo nie wtrącał się w jego życie.
Westchnął ciężko i przesunął dłonią po zielonej trawie, siedząc w cieniu sporego drzewka przy domu. Spojrzał piwnymi oczami na brykającego Kharka i uśmiechnął się słabo. Ktoś tutaj się cieszył z pięknej pogody i korzystał z życia, ile mógł. W końcu zwierzęta nie żyją tak długo jak ludzie czy czarodzieje. Przynajmniej nie miał takich problemów jak Jack.
Co będzie, jak stracę nad sobą kontrolę?
Z jego warg szybko znikł uśmiech, jak pomyślał o tym. Zacisnął zęby i wstał, podpierając się jedną ręką o glebę. Otrzepał długawe do kolan spodnie i odgarnął długawe włosy z oczu. Musi poprosić Rimę o przystrzyżenie.
Rima... Jak ona to przeżyje?
Nie, wolał tego nie wiedzieć. Chciał odciągać w nieskończoność to, co jest nieuniknione. Tsa, Jack może był rozrabiaką, ale jeśli chodzi o poważne kłopoty... to czasem ogarniała go panika.
Stuk... Stuk, stuk...
Zmarszczył brwi, spoglądając w kierunku hałasu. Wydobywał się z domu, gdzie większość czasu spędzał samotnie z zwierzęcym przyjacielem.
- Mama...? - wyszeptał do siebie.
... albo ktoś obcy?
Podniósł z ziemi rózgę i ostrożnie zbliżył się do otwartego okna. Wyjrzał przez nie.